wtorek, 25 marca 2014

A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki - recenzja

| | 0 komentarze



Dwa lata temu ukazała się druga płyta Luxtorpedy Robaki, dzięki której pokochałem chłopaków na amen. Odżyła moja miłość do punku, a dzięki tekstom zrozumiałem, że można tworzyć muzykę z przesłaniem. Półtora roku później miałem przyjemność poznać lidera zespołu, Litzę, napić się z nim wódki, zjeść kiełbaskę z niebieskiej nyski z jego rodziną i przyjaciółmi, by ostatecznie pójść z Aśką na ich koncert w ramach krakowskich Czyżynalii. Po dwóch latach chłopaki wydają nowy krążek o przegenialnym tytule A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki.

Swoją premierę będzie miała 1 kwietnia (dwie poprzednie miały premierę 9 maja, więc tym razem się pośpieszyli), ale trwa właśnie przedsprzedaż, a utworów możemy posłuchać na oficjalnym kanale na YouTube. Na krążku znajduje się 13 piosenek. Postanowiłem się z nimi zapoznać, zaprzyjaźnić, zakochać.

Pierwszy numer to Ostatni :). Fajne riffy, gdzieniegdzie lekkie, gdzieniegdzie ciężkie, ale tempo jest zbyt wolne. Gdyby go przyspieszyli, utwór miałby pazur. A tak, jest takim nieśmiałym drapieżcą. Ale refren fajny. Potem jest lepiej. J.U.Z.U.T.N.U.K.U., czyli Jeśli umrę zanim umrę to nie umrę kiedy umrę daje kopa. Jest moc, jest energia, jest tempo. I świetny tekst. Cały cyrk ma w środku niepotrzebną wstawkę, która ma się nijak do całości. Słabszy numer w moim odczuciu. Hipokrytes zawiera ciężkie, grunge'owe riffy, a tekst to majstersztyk. O Mambaładze pisałem tutaj w ramach teledysku do tego kawałka. Chłopaki jednak sami doszli do wniosku, że była to raczej relacja ze studia. A piosenka bardzo skoczna. Idealna do wiosennych porządków ;). Szóstym numerem jest Pusta studnia i tak naprawdę, nie wiem, co sądzić o tym kawałku. Melodia pod zwrotki mi się nie podoba, ale z drugiej strony tak ciekawie łączy się z riffem refrenowym, że nie mam żadnych zastrzeżeń. Solówki też niczego sobie, a tekst bardzo intrygujący. Utwór Samotna mówi, że wbrew pozorom, kłamstwo 1000 razy powtarzane, nie staje się prawdą. Pachnie starą, dobrą Luxtorpedą, ale i tutaj pojawia się wstawka, aczkolwiek bardzo klimatyczna. Nieobecny nieznajomy to list dorosłego człowieka, do swojego wiecznie nieobecnego ojca. Bo najważniejsze to wybaczyć. Tutaj już bez wstawek, riffy, które znamy i świetne uotro. J'eu les poids - kolejny słabszy moim zdaniem utwór. Ale ma szybkie tempo, a Kmieta szaleje na basie. Od może do może to dziesiąty kawałek na płycie. Ciężkie brzmienia, a riffy wywołują smutek. Tak, to smutny utwór. Litza i Hans śpiewają na zmianę, więc od razu można tutaj dostrzec podobieństwo do Gimli z poprzedniej płyty. Kolejny smutny utwór to Smoła, który mówi o samotności. Jeśli jesteś samotny, to zdasz sobie sprawę, że to piosenka o tobie. To też piosenka o mnie. Persona non grata słyszałem już dużo wcześniej i razem z Mateuszem jaramy się tym kawałkiem. Tutaj też czuć Robaki, są fajne riffy i refren, który wpada w ucho. Ostatnim utworem na płycie jest Jestem zwycięzcą. Ukłon w stronę popularnego viralu. Piosenka zawiera tekst głębszy niż to, co zaserwował nam autor popularnego filmiku. Refren jednak w obu przypadkach jest ten sam. Elektryzujące riffy cudownie kończą płytę.

A morał tej historii mógłby być taki, mimo że cukrowe, to jednak buraki jest płytą porządną. Ta recenzja to tak naprawdę pierwsze wrażenie po jej odsłuchaniu. Czekają mnie miesiące słuchania jej w kółko i dopiero wtedy okaże się, czy pokocham ją tak jak Robaki. Ale jestem dobrej myśli, bo już teraz wpadło mi do ucha kilka numerów, na czele z Persona non grata JUZUTNUKU. Jeśli ktoś nie słyszał o Luxtorpedzie albo jej nie słyszał, to musi się z nią obowiązkowo zapoznać. I kupić ich płytę. Takich artystów na daremno szukać w stacjach komercyjnych, a chłopaki zasłużyli sobie na docenienie ich twórczości.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Twitter Facebook