niedziela, 27 lipca 2014

#amediamilczo

| | 0 komentarze


Wyobraź sobie, że jesteś nazywany jednym z najlepszych piłkarzy. Mimo, że nigdy nie wygrałeś Pucharu Europy, ani nawet nie pojechałeś na mundial. Niedawno dołączyłeś do najlepszego zespołu na świecie. 26 lipca 2014 grasz w towarzyskim meczu z drużyną z miasta, którego nazwy nie potrafisz nawet wypowiedzieć. Latasz po boisku już pół godziny. W końcu otrzymujesz podanie, jesteś w polu karnym, kręcisz piruety, miotasz się, szczęśliwie obrońcy nie pomyśleli, by wykopać ci piłkę spod nóg i pięknie lobujesz podbiegającego bramkarza. Bramka życia. W końcu jesteś piłkarzem światowej klasy. Tak oto po raz kolejny zostajesz bohaterem narodowym. Wszystkie gazety o tobie piszą, piłkarscy eksperci zgodnie stwierdzają, że piękniejszego gola nie widzieli, a świętej pamięci Kazimierz Górski przewraca się w grobie. Może boi się, że tobie postawią pomnik szybciej. A potem robi ci się smutno, bo zdajesz sobie sprawę, że w nadchodzącym meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Europy to twoi koledzy będą miotać się na boisku, a ty będziesz przy piłce zaledwie dwa razy. Nie licząc rozpoczęcia gry po stracie gola. I chciałbyś zmienić obywatelstwo niczym Mistrz Świata, ten z Zabrza, ale jesteś patriotą. Jesteś polskim bohaterem narodowym. Ty strzelasz tylko do niemieckich bramek.

Wyobraź sobie, że jesteś aktorką. Niezbyt znaną, ale kojarzoną. Twoja 23-letnia córka przyjechała na wakacje z Londynu. Jedziecie razem ze znajomą projektantką na otwarcie festiwalu filmowego. Twoja córka prawdopodobnie/chyba/być może nie ma zapiętych pasów. I prawdopodobnie/chyba/być może tego nie zauważyłaś. Pada rzęsisty deszcz. W pewnym momencie wpadasz w poślizg, nie możesz zapanować nad kierownicą i wjeżdżasz w przydrożną lampę. Wszyscy tracicie świadomość. Po kilku godzinach budzisz się w szpitalu i dowiadujesz się, że twoja córka zmarła na stole operacyjnym. Przez kilka, kilkanaście godzin starasz się przetrwać. Rano dostajesz do ręki najnowszy numer znanego tabloidu. To jest ten rodzaj dzienników, których nie powinno być na rynku, ale są, bo skutecznie piorą mózgi i robią z ludzi debili. I z tego dziennika dowiadujesz się, że to ty, nie ona, nie deszcz, nie inny samochód, nie przebiegający drogą pies, ale właśnie ty z premedytacją zabiłaś córkę. To bez znaczenia, czy autor artykułu - tak zwany dziennikarz - miał jakiekolwiek podstawy, dowody, by oskarżać cię o zabójstwo dziecka. Bo ty zaczynasz w to wierzyć.

Wyobraź sobie, że byłeś najlepszym policjantem w Polsce. Kilkadziesiąt lat w służbie. Łapałeś takich przestępców, co potrafią ziewać podczas wydłubywania oczu. Jesteś lojalny wobec przełożonych, wierny swoim ideałom, koledzy z wydziału są ci braćmi i tak bardzo kochasz swoją pracę, że psem mógłbyś być do śmierci. Telewizja realizuje dokument o tobie i twojej pracy. I cieszysz się, że ktoś potrafi docenić tę parszywą robotę, jaką odwalasz. Potem do kin trafia film o policjantach, w którym jeden z bohaterów to wynik inspiracji twoją osobą, a w jego postać wciela się najlepszy polski aktor. I potem jeszcze 31-odcinkowy serial. Ale potem coś idzie nie tak. Trafiasz do więzienia. Przez dwa lata żyjesz wśród ludzi, których ty wsadziłeś. Czekasz cierpliwie do końca. Wspierają cię ludzie, którzy znają cię tylko z telewizji. W końcu wychodzisz na wolność. Jesteś innym człowiekiem. Zniszczonym przez system. Masz już plany, chcesz naprawić relacje z córką. Po miesiącu popełniasz samobójstwo. O tym jednak nikt nie mówi.

Wyobraź sobie, że żyjesz w kraju, w którym media informują tylko o ważnych rzeczach. W którym media informacyjne za wszelką cenę starają się być obiektywne, a media publicystyczne nie kłamią i nie oczerniają. W którym Kodeks Etyki Dziennikarskiej w rękach dziennikarza jest jak Biblia w rękach księdza. W którym media nie robią z ludzi debili. I ludzie ufają dziennikarzom.

Już wystarczy. Przynajmniej do następnego wydania SuperExpressu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 
Twitter Facebook